Sport w wychowaniu

Z doświadczenia zdobytego w pracy z dziećmi, młodzieżą i ich rodzicami, wiem jedno – najmniej problemów wychowawczych sprawiają dzieciaki, które mają jakąś pasję, coś co ich „kręci”. Jakiś punkt zaczepienia i odniesienia. Najczęściej jest to sport, ale nie jest to jedyna dziedzina w naszym życiu, którą można zarazić dziecko. Tak, tak, „zarazić”, bo o ile są dzieciaki, które od małego wykazują konkretne zainteresowania, szukają czegoś na własną rękę i jest z nimi po prostu łatwiej, to ogromna część z nich potrzebuje naszego wsparcia.

To po stronie rodziców, już od najmłodszych lat, leży wskazanie możliwości i dróg rozwoju. Nie chodzi oczywiście o to by wybierać za dzieci co będą robić, zapisywać ich na dziesiątki dodatkowych zajęć i czekać na sukcesy. Jest to proces nieco bardziej złożony i wymaga od rodzica pełnego zaangażowania, poświęcenia czasu, a przede wszystkim zrozumienia potrzeb dziecka. Niemniej jednak, to my, rodzice, powinniśmy być dla dzieci przykładem. Trudno wymagać od dziecka, żeby wstało od komputera, gdy na co dzień widzi rodziców wpatrzonych w monitory swoich smartfonów, laptopów czy smart telewizorów. Trudno jest mówić dziecku o zdrowym stylu życia, odżywianiu i unikaniu cukru, gdy sami tego nie robimy. I jak zawsze, nie chodzi o to, żeby popadać w skrajności, jednak jak stare polskie przysłowie mówi “czym skorupka za młodu nasiąknie…”

Oczywiście będę odnosić się do swojego przykładu. Z racji tego, że blisko 12 lat temu, pierwszy raz wyszedłem „pobiegać” (i tak mi już zostało, że aktywność fizyczna jest dla mnie ważna) bardzo zmieniło się moje życie. Właściwe pod każdym względem. Co więcej, ta zmiana ma ogromy wpływ na mojego syna, chociaż on już teraz tworzy własną historię i podąża swoją ścieżką sportową. Ale zaczęło się od biegania, później były kettle i CrossFit. Efekt jest taki, że dziecko przyjmuje sport jako coś tak bardzo naturalnego, że nie ma problemu z aktywnością fizyczną.

Wrócę do mojej pracy zawodowej. Przeprowadziłem setki rozmów motywujących i wspierających. Wysłuchałem rodziców, którzy “nie mają siły” do swoich dzieci, które nic nie robią. Zadałem dziesiątki pytań i za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że sport (pasja) wyciąga nasze dzieciaki z życia wirtualnego. Moja druga praca, (a może bardziej hobby?) to promowanie szeroko pojętej aktywności fizycznej. I chociaż głównie pracuję z dorosłymi, to widzę też ich dzieci i jakoś jestem dziwnie spokojny o ich przyszłe podejście do sportu. W Lepszym Klubie mam też okazję podglądać zajęcia dla dzieci i młodzieży, które są świetnym przykładem tego jak sport może bawić, dawać radość, zmęczenie i poczucie przynależności do grupy.

Żyjemy w trudnych czasach. Siła „smart życia” ogranicza nas i wypycha z naszej świadomości umiejętność nawiązywania poprawnych relacji i dobrego życia. Jesteśmy uzależnieni od smartfonów, dostępu do Internetu i darmowego wi-fi i taki świat dajemy młodemu pokoleniu. Dlatego warto „uzbroić” dzieciaki w coś, co da im możliwość oderwania się, odnalezienia swojej drogi. Jako rodzice mamy ogromny potencjał i pole do popisu, by zarazić dziecko pasją, a pasja jest często najlepszym środkiem wychowawczym. Kto z nas nie chciałby, aby nasza pociecha była systematyczna, cierpliwa i wytrwała w swoich działaniach? Czy poświęcenie, wola walki ale i uczucie porażki nie przydadzą się w codziennym życiu naszych dzieci? A tego właśnie uczy sport. I co ważne, nasze dziecko nie musi zostać mistrzem świata w danej dyscyplinie, aby nabyć tych i wielu innych, pozytywnych cech charakteru i umiejętności.

Wychowanie jest bardzo długim i złożonym procesem i nie ma na tu jednej, dobrej recepty. Każdy z nas, rodziców, robi to mniej lub bardziej intuicyjnie, bo przecież nikt nas tego nie uczył, ale to nie znaczy, że nie można szukać, próbować i stosować rozwiązań, które zazwyczaj się sprawdzają. A czy widziałeś/widziałaś kiedyś człowieka z pasją, który nie lubi swojego życia?

Damian Orzechowski

Previous
Previous

🇳🇦 Namibia - powitanie z Afryką

Next
Next

23 kg